Dagmara Waszkiewicz

Na imię mam Dagmara. Mieszkam i pra­cu­ję w Krakowie, jako psy­cho­te­ra­peu­ta w chrze­ści­jań­skiej fun­da­cji Ovile, co po pol­sku zna­czy Owczarnia. Od ośmiu lat jestem w związ­ku mał­żeń­skim, o któ­re­go jed­ność Pan wal­czył, jesz­cze dłu­go przed tym, ja jak sama przy­łą­czy­łam się do tej bitwy.

Od kie­dy pamię­tam, szu­ka­łam miło­ści. Poszukiwania te nazna­czy­ły mnie licz­ny­mi zra­nie­nia­mi wyni­ka­ją­cy­mi z odrzu­ce­nia, porzu­ce­nia, znisz­cze­nia zaufa­nia i utra­ty bez­pie­czeń­stwa. Dziura w moim ser­cu była znacz­nie więk­sza niż miłość każdego napo­tka­ne­go czło­wie­ka, cza­sem mimo jego naj­szczer­szych chęci. 

Po nawró­ce­niu Pan zaczął odkry­wać przede mną praw­dę o mnie samej i o tym, czy napraw­dę jest miłość. Oraz czym nie jest. Jego deli­kat­ność i wyro­zu­mia­łość jest trud­na do wypo­wie­dze­nia. Uratował moje mał­żeń­stwo i moją rodzi­nę – nie­je­den raz. 

Moje nawró­ce­nie, któ­re mia­ło miej­sce sześć lata temu, zawie­ra­ło wszyst­kie ele­men­ty dobrej histo­rii o synu marnotrawnym. 

Po dro­dze wyda­rzy­ło się oczy­wi­ście masę nie­sa­mo­wi­tych rze­czy, któ­re z chę­cią opo­wiem Wam na spo­tka­niu! Niezwykłe obiet­ni­ce i oczy­wi­ście ich speł­nie­nie, odna­le­zio­ne powo­ła­nie, uzdro­wie­nie serca. 

Pan speł­nił też jed­no z moich naj­więk­szych marzeń. Podróż była w każ­dym razie boga­ta w coraz to now­sze i bar­dziej spek­ta­ku­lar­ne dowo­dy miło­ści i pro­wa­dze­nia ze stro­ny Boga, któ­re­go wresz­cie zaczę­łam pozna­wać i zdu­mie­wać się Jego Osobą. Przemienił całe moje życie i wciąż to robi – każ­de­go dnia.